Posts in VARIA

Myśli rezygnacyjne – „Jak chorować? Pytania, których się boimy”

Ludzie boją się nawet mówić, że ktoś ma myśli samobójcze, bo mają takie przełożenie, że jak myśli, to od razu to zrobi. A przecież tak nie jest.

Stanisław Szlassa: Często tak bywa, że pacjenci boją się mówić, że mają myśli samobójcze, bo nie wiedzą, na ile lekarz czy terapeuta jest silny i to dźwignie. Jeżeli czują, a pacjenci czują, że terapeuta jest słaby, to nie powiedzą. Bo będą go chronić, bo wiedzą, że go obciążą, a wystarczy, że oni są obciążeni i wiedzą, że terapeuta może sobie z tym nie poradzić, a co dopiero mi poradzić. Tak to działa. W związku z tym często pacjenci tego nie mówią. Nie mówią, bo nie wiedzą, jak zareaguje terapeuta, lekarz, czy od razu wyśle do szpitala psychiatrycznego, czy od razu da leki, jakieś zastrzyki, czy w kaftan go jakoś owiną, czy będzie można o tym rozmawiać.

Druga strona medalu to osoba, która słucha o myślach samobójczych.

Często ludzie się przerażają myślami samobójczymi, że jak ktoś mówi o myślach samobójczych, to już sobie nie wiadomo co wyobraża. Owszem, może być tak, że ktoś, kto ma myśli samobójcze, będzie próbował popełnić samobójstwo, ale niekoniecznie. To że ma myśli samobójcze, to znaczy, że coś trudnego przeżywa. To znaczy, że jest mu z czymś ciężko. To znaczy, że ma jakieś emocjonalne obciążenie, z którym sobie nie radzi i są takie myśli, które mówią, że jeżeli popełniłby samobójstwo, to nie miałby takiego obciążenia. To o to chodzi, a nie o jakąś nienawiść do życia, rodziny, że chce kogoś ukarać swoimi myślami. Nie chce nikogo karać, tylko coś bardzo przeżywa. Teraz chodzi o to, żeby dotrzeć do tego, co przeżywa, co jest na rzeczy, o co chodzi. Porozmawiajmy o tym.

Książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy” zamówisz np. w Bonito, kliknij tu. 

Trauma. „Jak chorować? Pytania, których się boimy”

Mnóstwo mamy traum w życiu, tylko często ich sobie tak nie nazywamy, przypominasz. Co może być traumą?

Stanisław Szlassa: Traumą jest rozwód, porzucenie, zdrada w małżeństwie, niedotrzymanie słowa, śmierć kogoś w rodzinie, zwłaszcza śmierć małego dziecka, małżonka, poroniona ciąża. Jesteśmy ludźmi ztraumatyzowanymi, doświadczamy traum i żyjemy z nimi. Czasami tylko mało wiążemy fakty ze sobą, patrzymy na to, jak funkcjonujemy, co się w nas dzieje, dlaczego jesteśmy tacy napięci, czasami milczący, nerwowi, zestresowani, niepewni, mamy bezdechy, boimy się podejmować decyzji.

Nieraz nie widzimy, że niektóre trudności w naszym dorosłym życiu są konsekwencjami naszych traum, doświadczeń, które wycisnęły na nas jakieś piętno, szczególnie w naszym myśleniu i przeżywaniu. Potrzebny jest nam proces kojenia, uzdrawiania, który dokonuje się przez relację, korygujące doświadczenie. Nie chodzi o to, że to doświadczenie zniweluje ci tamte, lecz w korygującej relacji możesz nauczyć się koić siebie, rozumieć, dawać sobie zgodę, prawo na to, możesz też wypowiadać, uczyć się mówić o tym doświadczeniu.

Mówienie bardzo spuszcza to napięcie, wentyluje, zauważasz.

Kiedyś czytałem u Junga, który sam się tym zadziwiał, że samo to jak ktoś opowiada, to ma taki skutek, taką moc. Nie chodzi tylko o mówienie, ale też o to, żeby ktoś to usłyszał, przyjął, uwierzył. Opowiada ci ktoś o jakimś doświadczeniu, a ty widzisz to nieomal jako niedorzeczne. Stąd się biorą różnego rodzaju nerwice, ataki paniki czy też histerie. One są też efektem przeżytych traum. Histeria to jest taka silna reakcja emocjonalna, paniczny lęk, to mogą być nawet krzyki, kiedy nie widzisz powodu, żeby się czegoś bać. A jednocześnie w histerii ktoś opowiada ci niestworzone rzeczy, ręce mu drżą, głos mu drży, ucieka i tak dalej nie może. Będzie ci opowiadał, że wszyscy lekarze to są gwałciciele, że nie wolno iść do lekarza.

Książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy” zamówisz np. tutaj. 

Jak myśleć o zdrowiu – „Jak chorować? Pytania, których się boimy”

W jaki sposób myśleć o zdrowiu?
Stanisław Szlassa: Proponuję myśleć o zdrowiu jako o darze. To jest mój dar. Dar, który otrzymałem. Trzeba myśleć o nim z wdzięcznością, miłością. Trzeba myśleć o zdrowiu jako o pewnej wartości, która jest tym ewangelicznym talentem. Możemy go pielęgnować, trzeba o niego dbać, ale też który trzeba pomnażać.

Do czego prowadzi zamartwianie się stanem zdrowia swojego i bliskich?
Zamartwienie się, czyli skupianie na tym, czego nie ma, co boli, czego brakuje, tym, co może się stać, mimo że jeszcze się nie stało, mimo że nie mam przesłanek do tego, żeby się stało, to jest zabieranie sobie wdzięczności, radości, zabieranie sobie doświadczenia miłego, przyjemnego przeżywania życia. To jest ciągle bycie w czymś, czego nie ma. To prowadzi do ogromnego smutku, napięcia, frustracji, zdenerwowania, katastroficznego myślenia ciągłymi stratami. To zabiera życie, szczęście, radość, możliwość ucieszenia się i daje smutny obraz życia, perspektywy działania.

Książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy” możesz zamówić np. w Bonito.

Bezradność. „Jak chorować? Pytania, których się boimy”

Co to znaczy być bezradnym?

Stanisław Szlassa: Bezradność, czyli bycie bez-rady. Nie mam pomysłu, co z tym zrobić, jak sobie pomóc. Jestem bez-radny, czyli nie mam wiedzy, jakiegoś wglądu, żebym mógł w danej sytuacji zadziałać. W wymiarze ludzkim jest to jedno z najtrudniejszych doświadczeń. Jesteśmy społeczeństwem bardzo wykształconym i ludźmi intelektualnie podchodzącymi do wielu rzeczy. W związku z tym trudne jest, kiedy nagle okazuje się, że my wykształceni, mądrzy ludzie, posiadający wiele tytułów, którzy przeczytaliśmy wiele książek, jesteśmy bezradni, nie wiemy, co zrobić. Muszę się upokorzyć przed własnym rozumem, uznać własną niewystarczalność, małość, ograniczoność samego siebie, uznać, że jest coś, co mnie przerasta, jest coś, nad czym nie panuję, czego nie kontroluję, że dzieje się coś w aspekcie fizycznym z moim organizmem, dzieje się coś w moim życiu, a ja nie wiem, nie potrafię wyjaśnić, zadziałać, nie mam pojęcia, jak się ustosunkować.

Jak to zrozumieć, jeśli chodzi o psychikę?

W aspekcie psychicznym jest to ogromny, wewnętrzy konflikt, napięcie, stres, ponieważ ja tak bardzo chcę, w tak wielu aspektach jestem w stanie działać, pomagać innym. W tak wielu wymiarach mojego życia jestem sprawczy, a tu nagle pozostaję bez rady, nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na proste pytanie, co się ze mną dzieje, dlaczego, nie mam na to zgody, a jednocześnie muszę to zaakceptować. Chciałbym, żeby było inaczej, ale to nie działa, moje chcenie nic nie daje. I to jest bardzo napinające, dające ogromnie dużo psychicznego cierpienia, napięcia, stresu, bo nie tak miało być…

A jeśli chodzi o sferę ducha?

W wymiarze duchowym jest potrzeba uznania, a właściwie konieczność uznania siły, racji Kogoś wyższego, Boga, zobaczenia, że On jest nade mną, a ja jestem bezradny, nic nie mogę zrobić. Czasami pozostaje mi tylko ufać, wierzyć, czekać na cud, bo sam jestem bezradny, nic nie mogę zrobić, zależę od drugiego człowieka, jego decyzji, opieki, od tego, czy przyjdzie, jaką diagnozę postawi, jakie leczenie zastosuje. Jestem zależny od Boga, od tego, co On zrobi, od tego, czy uczyni cud, czy uzdrowi, co chce mi powiedzieć przez tę sytuację, czego ja mogę się nauczyć, czy ja mogę się rozwinąć, wiele jest aspektów tego, ale jestem bezradny

Czytaj więcej, zamów tutaj: Jak chorować? Pytania, których się boimy – Stanisław Szlassa (17132846713) | Książka Allegro

Cierpienie. „Jak chorować? Pytania, których się boimy”

Katarzyna Matusz: Czy Bóg chce nam coś powiedzieć przez nasze cierpienie, w tym cierpieniu?

Stanisław Szlassa: Jeżeli popatrzymy od strony duchowej, biblijnej to Bóg cały czas mówi. Jeżeli ktoś ma nastawienie, żeby usłyszeć głos Boga, to słucha Boga wtedy, kiedy świeci słońce i kiedy pada deszcz. I nasłuchuje. Myślę sobie, że w każdej sytuacji Bóg chce coś powiedzieć, ma jakiś komunikat do przekazania. Zawsze Bóg mówi o miłości, trosce, Swojej obecności. Zawsze mówi, że jest sens życia wiecznego, że czeka na człowieka, że go nie zostawia, że jest blisko. I myślę sobie, że to, co ktoś będzie chciał usłyszeć, to usłyszy. Mamy mnóstwo takich przykładów, kiedy dana osoba np. odczuwa, że jest skrzywdzona przez drugą. Ta druga będzie mówiła: „Ja cię nie skrzywdziłem, nie miałem takiej intencji, rozumiem, że tak się czujesz, możesz tak się czuć, ale ja tego nie zrobiłem”. Może tego absolutnie nie przyjmować i tak jest z cierpieniem, które ktoś przeżywa. Ktoś może usłyszeć, że Bóg go karze za jego grzechy. Może będzie słyszał, że to dlatego, że był niedobry. Albo będzie słyszał, że należało mu się. Usłyszy to, co tak naprawdę chce usłyszeć. A nigdzie w Biblii nie ma takiego słowa, że Bóg zsyła cierpienie, bo tego chce.

Mówisz: „Usłyszeć głos Boga”. Jak, przez co?

W Starym Testamencie jest dużo takich obrazów, w których Bóg mówi przez życie i przez słowa. To jest przesłanie starotestamentalnych proroków. Bóg mówi przez sytuacje, zdarzenia, czasami nawet niezrozumiałe sytuacje i zdarzenia, czy nawet choroby. Tylko kłopot polega na tym, żeby usłyszeć głos Boga, usłyszeć, co Bóg ma mi do powiedzenia w danym zdarzeniu. Trzeba mieć na to otwartość.

Więcej w książce „Jak chorować? Pytania, których się boimy”, zamówisz np. przez Allegro. 

Dlaczego to ja choruję? Odpowiedzi szukamy w książce: „Jak chorować? Pytania, których się boimy”

Zamiast pytać siebie „dlaczego”, wydaje mi się, że ważne jest uznać, że ja nie wiem dlaczego. I może nigdy nie będę wiedział, ale tak po prostu jest.

Co najczęściej słyszymy, jako odpowiedź?

Stanisław Szlassa: Jak człowiek nie wie, co powiedzieć, to mówi: „Bóg tak chciał”. Myślę, że to tak łatwo może przychodzić, kiedy pojawia się cierpienie. Ważne jest, żeby zbuntować się na taką odpowiedź. Żeby pozwolić sobie na złość.

Spotykałem się z taką odpowiedzią często u osób wierzących. A to jest nieprawda. Bóg nie chce cierpienia dla nikogo z ludzi. Bóg nie jest zwiastunem cierpienia. Dopiero kiedy to sobie uświadomimy, możemy coś z tym zrobić. Jak sobie z tym cierpieniem poradzić? Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby temu doświadczeniu nadać sens, znaczenie, przez to jak je przeżyjemy, przez to, co zrobimy, jaką postawę przyjmiemy, jak będziemy myśleć o sobie, o tym drugim, który jest chory, jak będziemy myśleć o chorobie. Wtedy pomimo tego, że nie wiemy, dlaczego tak jest, będziemy mogli zobaczyć, jakie dobre rzeczy się dzieją.

Bo mogą się dziać dobre rzeczy pomimo choroby czy też w okoliczności choroby, bezradności, którą przeżywa rodzina, małżeństwo. Ważne, żeby nie dać się zbyć, że „Widocznie tak miało być”, „Bóg tak chciał”, „To pewnie za wasze grzechy”, tego typu sloganami, które są krzywdzące. Ważne, żeby się temu przeciwstawić.

Książkę zamówisz np. tutaj. 

„Jak chorować? Pytania, których się boimy” – choroba

Katarzyna Matusz: W książce „O niektórych lękach osób starszych” mówiliśmy o tym, że człowiek nie umiera na chorobę, tylko na śmierć.

Stanisław Szlassa: Sama choroba nie jest zagrożeniem, ale jeżeli ktoś ma w głowie takie zagrożenie, że choroba to zaraz zwiastun śmierci, to rzeczywiście człowiek będzie uciekał od tego dialogu, będzie na niego głuchy. Tymczasem człowiek umiera dlatego, że jest śmiertelny i to jest coś naturalnego. Człowiek od tego nie ucieknie. O tym od dawna jest mowa w duchowości szczególnie mniszej, zwłaszcza słynne „memento mori” – „Pamiętaj, że umrzesz”. Gdzieś jest to przekonanie, ta myśl, która towarzyszy i ma towarzyszyć. Przecież każda choroba, przeziębienie to już jest osłabienie odporności organizmu, ale to też jest takie przypomnienie: „Pamiętaj, umrzesz”. Jak żyjesz, jak się o siebie troszczysz? Jaka jest jakość twojego życia emocjonalnego, relacyjnego, jakie masz relacje z ludźmi, jaka jest kondycja twojego życia z samym sobą, czy jesteś pogodzony, pojednany z samym sobą, czy jesteś rozżalony, pełen frustracji, czy pełen żalu, smutku? To jest stan twojego życia, o którym chce ci powiedzieć choroba płynąca z somatyki, z ciała. Z ciała, które naturalnie bywa chore, osłabione, nie raz dopadają je różnego rodzaju wirusy, czy tego chcemy, czy nie, bo one są, w takim świecie funkcjonujemy, a jednocześnie to jeszcze jest element, który mówi: „Jak ty żyjesz?”.

Czytaj dalej, zamów książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy”, kliknij tu. 

„Jak chorować? Pytania, których się boimy” – co jest w książce?

Książka ta będzie pomocą dla osób, które przeżywają własną chorobę, jak i towarzyszą w niej swoim bliskim. Niech przemyślenia przebijające z każdej strony posłużą Wam do pozyskania odpowiedzi na najważniejsze pytania. I będą dla Was ogromną pomocą.

Spis treści

  1. Wstęp
  2. Choroba
  3. Dlaczego ja
  4. Samotność
  5. Bezradność
  6. Lęk
  7. Trauma
  8. Rezygnacja
  9. Miłość
  10. Bliscy
  11. Komunikacja
  12. Spotkanie
  13. Odejście
  14. Pan Bóg

Gdzie kupić książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy”? W swojej ulubionej księgarni internetowej, zobacz tu:

Tania Książka

Dobre książki

Smak Liter

Booktime

Matfel

Multiszop

Świat Książki

i innych.

 

„Jak chorować? Pytania, których się boimy” – zaproszenie autora

Wspomnij swoje dzieciństwo. Czego byłeś uczony? Czego się na­uczyłeś? Że nie wolno się przeziębić? Że choroba to coś złego? Najważniej­sze to nie zachorować? Uważaj, żeby nie sprawić przykrości swo­ją chorobą rodzicom? Że gdy zachorujesz to sprawisz kłopot? Że choroba – to cierpienie, łzy, napięcie, ból i zmartwienie? Czego się nauczyłeś, gdy byłeś małym dzieckiem w temacie choroby, cho­rowania? Jakie nosisz w pamięci zachowania, reakcje, przeżycia, atmosferę, gdy ktoś chorował? Ktoś z tobą rozmawiał o chorowaniu? Pytał, jak przeżywasz? Czy się boisz, martwisz? Czy opiekunowie wyjaśniali Ci to, co się dzie­je? Wizytę w szpitali, chorobę, umieranie?

Są takie doświadczenia, które nie wydarzyły się w czasie dzieciń­stwa: rozmowa, wyjaśnienie, nazywanie, ukojenie, uspokojenie. Ponieważ to się nie zadziało wtedy, gdy na to był czas – pozostaje pustka z tego okresu dzieciństwa. Zostaliśmy sami ze sobą, z py­taniami, które przestraszały, może nawet przerażały. Brak z tam­tego okresu, który nie będzie nigdy zaspokojony. Nie możliwe jest cofnąć się do czasu dzieciństwa i nadrobić. Ten brak pozostaje na całe życie.

Mając świadomość tych braków, a jednocześnie pytań, wątpliwo­ści, dylematów, lęków z okresu dzieciństwa, dzisiaj, gdy jesteśmy dorośli – możemy ugłośnić te pytania. Dzisiaj możemy o tym roz­mawiać, pytać, szukać odpowiedzi, wsparcia, pomocy. Bo dzisiaj jesteśmy już w innym miejscu życia. Wielu z nas nie zostało nauczonych chorować, radzić sobie z bez­radnością, rozmawiać o chorobie, umieraniu, samobójstwach, cierpieniu, bezradności…

Możemy się uczyć. Dzisiaj – już jako dorośli możemy rozmawiać o rzeczach, o których się nie śniło. Możemy stawiać pytania, które kiedyś mroziły atmosferę i powodowały niezręczną ciszę. Chciałbym, aby ta książka była okazją do rozmów na tematy, któ­re może są „TABU”, których boimy się poruszać, ugłaśniać, a któ­re spinają, powodują niepokój, zamykają nas w sobie samych. To znaczy, że są ważne.

Dzisiaj możemy uczyć się rozmawiać o chorobie, o bezradności, o cierpieniu, o myślach samobójczych, o pogrzebie, odchodze­niu – i być w tej rozmowie szczerym, prawdziwym, autentycz­nym, przejrzystym.

Życzę Wam, aby lektura tej książki, może poszczególne rozdziały – były inspiracją do rozmów. Do budowania szczerych, prawdziwych relacji.

Stanisław Szlassa, kapłan, psychoterapeuta, trener umiejętności społecznych i mediator

Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, „Szkoły dla Spowiedników” w Krakowie, Szkoły Treningu i Warsztatu Psychologicznego Ośrodka INTRA. Zajmuje się pomocą osobom z doświadczeniem straty, odkrywaniem swojej tożsamości, łączeniem treści psychologicznych, pedagogicznych z duchowością. Prowadzi psychoterapię indywidualną, w tym osób konsekrowanych, wspiera w rozwoju osoby samotne. Prowadzi rekolekcje z elementami psychologicznymi. Pasjonuje go rozwój człowieka w relacji ze sobą, z Bogiem i z drugim człowiekiem. www.grupacentrum.waw.pl, www.przystanrozwoju.pl

Książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy” zamówisz tutaj, kliknij. 

„Jak chorować? Pytania, których się boimy” recenzja kapelana hospicjum

Osobiście wydaje mi się, że wiele zależy od doświadczenie bycia samemu chorym, a jeszcze bardziej od doświadczenia bycia z chorymi, czego brakuje większości ludzi… W jednych miejscach jest to częstsze, w innych izoluje się dzieci i młodzież w chorowa­niu i towarzyszeniu. Choroby uczy się, jak myślę, w życiu.

Niektórym może pomóc określenie użyte w książce „dialog z chorobą”. Staje się on moż­liwy na pewnym etapie, kiedy coś się dzieje w człowieku, coś się przełamuje, najczęściej po doświadczeniu bólu i beznadziei, które może chorego przecież zniszczyć. W większo­ści przypadków choroba, choć po buntach, prowadzi do odkrycia czegoś ważnego. Nie wszyscy nabierają zaufania do Pana Boga, ale w tych wypadkach rzeczywiście dzieje się coś wielkiego. W nielicznych sytuacjach pojawia się świadomość, kiedy umierający „wie”, kiedy ten czas przyjdzie…

Rzeczywiście, jak piszą autorzy, wielu odwiedzających nie wie, co mówić przy chorych. Najczęściej pytają: „Jak się czujesz” i każą męczyć się choremu z odpowiedzią. Pokazu­je to relacje: czy potrafią być razem, czy potrafią coś wspólnego odnaleźć, co jest po­ciechą dla chorego – nie licząc jedzenia, które przynoszą. Większość ludzi chorych nie potrafi w ciężkich stanach opędzić się od bliskich w swoim domu, a gdy ciężej chorują, to może być w nich agresja czy rozpacz.

Po latach inaczej już widzę to powiedzenie: „Bóg tak chciał”. Największą drogą w mi­łości jest współcierpienie, ale jest to droga nielicznych. Reszta faktycznie nadużywa tych słów. Problemem jest to, że trudno znaleźć kogoś, kto umie towarzyszyć. Najlepiej uczyć się tego od innych, poczynając od rzeczy zewnętrznych: jak się zachować, jak patrzeć, jak pielęgnować w ciężkich chorobach itp. Nie jest tak, że nie można przygotować się do śmierci, choć nieliczni to robią. Często o tym mówię, że są tacy, którzy są przygotowa­ni i wtedy Bóg im podpowiada, kiedy to będzie i często nawet, jak umrą.

Pamiętam słowa papieża Jana Pawła II, że w cierpieniu człowiek jest jakoś samotny i ta samotność jest nieprzekazywalna. Z drugiej strony jest nadzieja dla wierzących. Kie­dy odkryje się Pana Boga, wtedy łatwiej wypełnia się sensem i samotność, i cierpienie. Więcej we mnie bezradności wobec moich nowych umierających, choć kilkanaście ty­sięcy przygotowałem na śmierć, a wielu w dawnym hospicjum wyleczyliśmy.

Andrzej Dziedziul MIC, kapelan Instytutu Neurologii i Psychiatrii, duszpasterz. Wieloletni kapelan Hospicjum

Książkę „Jak chorować? Pytania, których się boimy” zamówisz tu, kliknij.